To taka karetka, tylko na morzu. Jak pracuje polski SAR?

Wracamy do Polaków w Gruzji. Z Pomocą!
11 listopada, 2021
Przeżyli koszmar na granicy z Białorusią i trafili do dr Azzadina. Kim są? Jakie są ich historie?
15 grudnia, 2021

Reportaż w całości dostępny pod linkiem: TVP VOD

Szukają i ratują - tak dosłownie można przetłumaczyć nazwę tej formacji ratowniczej. Niektórzy mówią, że to taka "karetka", tylko na morzu. Pierwszy dzień zdjęć do REPOrtażu o tych ratownikach. Na pierwszy rzut - baza w Dziwnowie, a jutro Łeba. Zdjęcia z Dziwnowa już są gotowe na kartach pamięci, dlatego już można powiedzieć z pewnością, że będzie ogień!
Wypatrujcie kolejnych postów, dotyczących ratowników z SAR

"Słuchajcie! To jest sytuacja, kiedy nie da się użyć kamery, kiedy nie da się użyć normalnej kamery. Tylko sportowa wchodzi w grę. Teraz, naprawdę, uwierzcie mi, jest jak na roller-coasterze, więc trzeba się kurczowo trzymać... Jest naprawdę ostro!"
To ten rodzaj materiału, kiedy powodem do radości jest nie tylko to, że udało się zrobić zdjęcia do reportażu, ale też to, że po zdjęciach jest tyle samo sprawnego sprzętu, co przed realizacją. Niestety ten warunek nie został spełniony, ale straty szczęśliwie nie są duże. Wydaje się, jednak, że to po prostu cena ekstremalnie ciekawych obrazków!
Poniżej widzicie moment uchwycony na pokładzie polskiej, szybkiej łodzi ratowniczej typu SAR-1500. W takich warunkach powstawały dzisiaj zdjęcia do reportażu o ratownikach Morskiej Służby poszukiwania i ratownictwa w Łebie. Wczoraj gościła kamerę ekipa z Dziwnowa, a dzisiaj jednostka 240 kilometrów dalej na wschód.

To jest taka morska karetka. Podobnie, jak ambulans na drodze, łódź też musi dotrzeć szybko do poszkodowanego. Dlatego ratownicy SAR szlifują umiejętności poruszania się sprzętem, który spektakularnie ślizga się po falach. Jak powiedział szef służby w "setce" - to nie jest lekka służba, bo przeciążenia podczas pływania są takie, jak podczas latania odrzutowcem. Kiedy siedzisz w takim pontonie najlepiej amortyzować się na nogach, bo uderzenia w fale potrafią być bardzo gwałtowne i bolesne dla kręgosłupa. Przy gwałtownym manewrze można też wylecieć za burtę, jeżeli się dobrze nie chwycisz. Ratownicy muszą być bardzo sprawni fizycznie. Zobaczcie zresztą sami, jak to jest siedzieć w motorowym pontonie... Chłopaki z SAR BSR Dziwnów dają radę!
Materiał zrealizowany na potrzeby reportażu o Morskiej Służbie Poszukiwania i Ratownictwa, do emisji w cyklu pt. Ratownicy.

Dla nas to sport ekstremalny, a dla nich codzienność. Bułka z masłem. Ratownicy polskiej formacji Search and Rescue regularnie ćwiczą ratowanie życia i posługiwanie się sprzętem. Każdy chciałby poćwiczyć takim sprzętem! To bardzo spektakularne, kiedy wyskakujesz łodzią "czterema kołami" ponad wodę. Trzeba uważać, żeby nie wylecieć za burtę albo nie stracić zębów na metalowym uchwycie! Ale te miłe zabawki służą do ratowania życia, więc mistrzostwo w piruetach na fali oznacza, że ratownicy sprawniej dotrą do poszkodowanego i bezpieczniej dotransportują go do karetki. Te umiejętności sprawdzają egzaminy, które trzeba zaliczyć co pięć lat, żeby móc dalej pełnić służbę. To jest test teoretyczny z kartką i długopisem w ręce i praktyczny - na lądzie i wodzie. Obsługa pirotechniki, gaszenie ognia, przywracanie czynności życiowych i inne! Dzięki temu ratownicy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, bo taka jest pełna nazwa tej formacji, skutecznie ratują ludzi na pełnym morzu, ale też przy brzegu! Właśnie przebieg takiego egzaminu będziecie mogli zobaczyć w reportażu, w cyklu "Ratownicy"! Dzięki SAR Łeba za dobrą robotę przy realizacji tego materiału!

Radość, kiedy można kumpla zalać wodą! Ratownicy formacji Search and Rescue muszą trzymać sztamę, żeby czuć się ze sobą dobrze. Czasem od kumpla, w czasie akcji, może zależeć twoje życie. To on poda ci rękę, kiedy fala zmyje ratowników z pokładu albo przewróci się łódź i trzeba będzie, oprócz poszkodowanych, ratować też własny zespół. W takich formacjach odpowiedzialość za kolegę i braterstwo to podstawa!
Tu w obrazku akurat ochotnicy z BSR, czyli Brzegowej Stacji Ratowniczej. Oni są na służbie z doskoku, na alarm. Na co dzień pracują w innych miejscach i czekają w gotowości z telefonem w zasięgu ręki na wiadomość - "akcja". Ale są też załogi statków ratowniczych, marynarze, którzy w bazie mieszkają ze sobą przez pół miesiąca i wtedy trzeba dogadywać się z kolegami z zespołu lepiej, niż z własną rodziną! O tym mówi jeden z ratowników - że więcej czasu spędza ze swoją załogą, niż ze swoją żoną, bo żona wychodzi rano do pracy, a z kolegami ratownikami trzeba być razem cały czas.
 

Wszyscy wiedzą, że życie na co dzień ratują ratownicy w karetkach na kołach. Mijają nas codziennie, śpiesząc do kogoś na sygnałach. Na morzu robi to samo Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa, o której nie wszyscy jednak wiedzą. Dowiadują się na pewno ci, którzy na przykład utkną jachtem na mieliźnie, rozbiją głowe na pokładzie promu pasażerskiego albo popadną w tarapaty w czasie sztormu. Wtedy wyrusza do nich morska karetka z trzema literkami na kadłubie - SAR.
W obrazku jest przedsmak przygody, pełnej adrenaliny. 
 
W reportażu zobaczycie załogi: SAR BSR Dziwnów i SAR Łeba. Dzięki za pomoc w realizacji materiałów!

Kilka stopklatek z reportażu o Morskiej Służbie Poszukiwania i Ratownictwa. Nie jest to formacja tak znana, jak pogotowie ratunkowe, które przyjeżdża z pomocą na lądzie. Nie wszyscy o nich wiedzą. Dowiadują się na pewno ci, którzy na przykład utkną jachtem na mieliźnie, rozbiją głowe na pokładzie promu pasażerskiego albo popadną w tarapaty w czasie sztormu. Wtedy wyrusza do nich morska karetka z trzema literkami na kadłubie - SAR.
W obrazku jest przedsmak przygody, pełnej adrenaliny. 
 
W reportażu zobaczycie załogi: SAR BSR Dziwnów i SAR Łeba. Dzięki za pomoc w realizacji materiałów!


Bożydar Pająk

Reporter, operator i montażysta, współpracuje z redakcjami magazynów reporterskich, emitowanych na regionalnych i ogólnopolskich antenach telewizji publicznej.

Chętnie odpowiem na pytania. Mój mail to: kontakt@verynicemedia.pl