Nie dla handlu z Rosją!
12 kwietnia, 2022
O wojnie i pomaganiu Ukrainie!
29 kwietnia, 2022

Reportaż w całości dostępny pod linkiem: TVP VOD

Pamiętacie Romana Vicola vel Sleepwalkera? Opowiadał o bombardowaniu w Żytomierzu przed gruzami szkoły, którą rosyjska rakieta obróciła w pył. Nie przebierał w słowach, bo rosyjska napaść na Ukrainę, to straszna zbrodnia! Filmy Romana na facebooku zdobyły ogromną widownie. Trzeba było pojechać z kamerą na spotkanie z Romanem po drugiej stronie granicy! Zobaczycie kto rzucił się Romanowi na powitanie na szyję. Nakręca go miłość i chęć pomocy własnemu krajowi. Wkrótce poznacie historię Romana!
Film ze szkołą w tle trafił na początek naszego ostatniego reportażu, który został wyemitowany w Magazynie Ekspresu Reporterów. Teraz powstaje reportaż, który opowie Wam więcej o Romanie. W obrazku wspólne zdjęcie podczas przeładunku pomocy po ukraińskiej stronie granicy.
277250572_1187143765370982_9079862705886965548_n
Roman wyjechał do Ukrainy, bo nie mógłby znieść myśli, że tam dzieje się coś złego, a on jest w Polsce. Kiedy tylko dowiedział się, że wojna wybuchła, uruchomił auto i pojechał na granicę pomagać uchodźcom. Nie mógł jednak znieść myśli, że jest tutaj, a jego rodzina w Żytomierzu. Zostawił swoją partnerkę, z którą układał sobie życie w Warszawie i wyjechał. W obrazku widzicie, jak z innymi żołnierzami ukraińskiej obrony terytorialnej mówią o potrzebnych produktach spożywczych dla żołnierzy. Konserwy bardzo się przydają, bo można wziać ze sobą paczkę żywnościową, która długo przetrwa i mieć zapas jedzenia w terenie. Teraz Roman zajmuje się własnie takimi sprawami, dostarczaniem pomocy do Ukrainy. Roman jest uparty i bardzo konkretny. Konkretnie też ubiera myśli w słowa. W wywiadzie do reportażu Roman powiedział, że umiałby komuś "obić mordę", ale nie potrafi zabijać, więc chce ratować życie innych. Mówi też, że wreszcie czuje się spełniony, kiedy oddaje się pomaganiu innym ludziom.
To jest miłość, która pomaga pomagać. Miłość między Polką a Ukraińcem, Joanną i Romanem, których rozdzieliła wojna. Roman pojechał do domu, do Żytomierza, zgłosił się do wojsk obrony terytorialnej i działa. Joanna organizuje pomoc z Polski. Zobaczcie fragmenty materiału, które nie weszły do reportażu, a ukazują trochę bohaterów. Mimo, że są od siebie daleko, rozdzieleni granicą i obowiązkiem wojskowym Romana, który do końca wojny już nie może wyjechać z Ukrainy, to są cały czas ze sobą, za pomocą wideorozmów, czy kwiatów przekazywanych przez przyjaciół. To ciekawa historia miłości z wojną w tle.

To było niesamowite wydarzenie, kiedy pojechali się spotkać. Dzień wcześniej pakowanie jeszcze ostatnich rzeczy, które docierały do Joanny, żeby zasilić towar transportowany w formie pomocy humanitarnej i dla terytorialsów do Ukrainy. Joanna nie odkłada telefonu, bo albo ktoś dzwoni w sprawie dostawczaków, które pojadą jutro albo Roman melduje, jak sprawy w Żytomierzu, czy jest bezpieczny. Znowu alarm przeciwlotniczy, znowu nerwówka. Ale nerwówka też w Polsce przed wyjazdem, żeby wszystko się udało, żeby przejechac przez granicę i bezpiecznie wrócić. Zobaczycie w reportażu, jak wyglądało spotkanie Joanny i Romana, którzy żyli ze sobą w Warszawie, ale rozdzieliła ich wojna

Roman stał się bardzo medialny, bo pokazał trochę wojennej rzeczywistości w ukraińskim Żytomierzu. Ludzie zaczęli masowo reagować na jego facebookowe posty, dodawać go do znajomych, pojawiły się też duże media. Nie można było zmarnować tego potencjału. To zainteresowanie trzeba było przełożyć na siłę, która pomoże Ukrainie. Roman wcześniej wrócił z Warszawy do Żytomierza, niedługo po tym, jak zaczęła się wojna, po to właśnie, żeby pomagać.

"Spokojnego nieba" życzą sobie teraz ludzie w Ukrainie. To jest jak totolotek. Tak powiedział Roman, którego widzicie w obrazku ze swoją mamą. Tak, to ten Roman z mojego reportażu, który wrócił do Ukrainy, rodzinnego Żytomierza z Warszawy, żeby zasilić szeregi obrony terytorialnej, kiedy wybuchła wojna. "Spokojnego nieba", bo nigdy nie wiadomo, kiedy zaczynają wyć syreny, czy coś przyleci, czy nie. Czy rakieta spadnie tu, czy gdzieś dalej. I chyba to są takie życzenia, które powinniśmy słać do Ukrainy, kiedy teraz wymieniamy się świątecznymi serdecznościami. Spokojnego nieba Ukraino!

Zobaczcie jak wygląda rozstanie, które wymusza na kochających się ludziach wojna. I jak ich miłość dodaje energii do pomagania Ukrainie. Roman jest w ukraińskim Żytomierzu, Joanna w Warszawie, ale ich wspólne losy zobaczycie w Magazynie Ekspresu Reporterów na Jedynce. Reportaż zatytułowany: Wróciłem Mamo Ukraino! To słowa Romana, z jego filmowej relacji, kiedy jechał do rodzinnego miasta pomóc walczyć z Rosją. W obrazku zapowiedź reportażu zrealizowana na profil Magazynu Ekspresu Reporterów.

Bożydar Pająk

Reporter, operator i montażysta, współpracuje z redakcjami magazynów reporterskich, emitowanych na regionalnych i ogólnopolskich antenach telewizji publicznej.

Chętnie odpowiem na pytania. Mój mail to: kontakt@verynicemedia.pl